#wiadomosci #socialmedia #facebook

Peter Thiel, miliarder i współzałożyciel PayPal oraz Facebooka, jest często postrzegany jako jedna z najbardziej wpływowych i kontrowersyjnych postaci w Dolinie Krzemowej. Ale jeśli mówimy o “najstraszniejszej firmie na świecie”, którą prowadzi, to zdecydowanie chodzi o Palantir Technologies - firmę, którą założył w 2003 roku wraz z Alexem Karpm i innymi.

Nazwa pochodzi od “palantirów” z “Władcy Pierścieni” Tolkiena: to magiczne kamienie, które Sauron używał do szpiegowania i kontroli świata. Thiel nie ukrywa, że to celowy wybór - symbolizujący narzędzie do “widzenia wszystkiego”. I w tym tkwi sedno strachu: Palantir to potęga nadzoru, która analizuje dane na skalę globalną, pomagając rządom i armiom decydować o losach ludzi.

Dlaczego Palantir jest taki przerażający?
Palantir nie jest zwykłym software’em - to system AI i big data, który przetwarza miliardy rekordów: twoje finanse, lokalizację, zdrowie, kontakty, nawet media społecznościowe. Firma powstała z technologii antyfraudowej z PayPal, ale szybko ewoluowała w narzędzie dla wywiadu. Pierwszym dużym klientem było CIA, które zainwestowało miliony dolarów. Dziś Palantir współpracuje z FBI, NSA, ICE (amerykańską służbą imigracyjną) i armią USA, pomaga w polowaniach na terrorystów, deportacjach migrantów czy nawet w decyzjach o dronach bojowych.

CEO Alex Karp otwarcie mówił: “Chcemy przerażać wrogów i czasem ich zabijać”. W 2024 roku Karp zarobił 6,8 miliarda dolarów, to najwyższa pensja szefa giełdowej firmy w USA a firma dostała kontrakty warte miliardy od rządu Trumpa, w tym pełny dostęp do danych o Amerykanach.

To nie science-fiction: Palantir śledzi ludzi w czasie rzeczywistym. Na przykład, w walce z ISIS analizował dane z dronów i satelit, decydując, kto jest celem. W USA pomógł ICE aresztować tysiące imigrantów, skanując ich profile online i transakcje bankowe. Krytycy, jak Robert Reich, nazywają to “grawem zagrożeniem dla Amerykanów” – bo daje elitom (jak Thiel) władzę nad masami, podważając demokrację.

Thiel sam finansuje polityków jak JD Vance (senator i bliski współpracownik Trumpa), by rozszerzać te narzędzia. W 2025 roku, po powrocie Trumpa, Palantir dostał dostęp do baz danych rządu, tworząc “bazę każdego Amerykanina” – od podatków po posty na X.

Thiel jako mózg za tym wszystkim
Thiel nie jest tylko inwestorem - to ideolog. Libertarianin z konserwatywnym zacięciem, który nienawidzi demokracji (“jedna osoba, jeden głos - to największy problem”), globalizacji i “poprawności politycznej”.

Chce świata rządzonego przez oligarchów jak on: monopolistów, którzy unikają konkurencji i budują nisze władzy.

Finansował Trumpa, Musk jest jego sojusznikiem, a Palantir to narzędzie do “oczyszczania” społeczeństwa z “wrogów”. Ma obywatelstwo nowozelandzkie i bunkier na apokalipsę - na wypadek, gdyby jego wizja się zawaliła.

W wywiadach waha się, czy ludzkość powinna przetrwać, i mówi o “wiecznym życiu” dla elit via tech. Na X ludzie piszą: “Thiel kontroluje więcej twojego życia niż Musk czy Zuckerberg” – i to nie hiperbola.

Czy to przesada?
Niektórzy bronią Palantira jako “ochrony przed terroryzmem”, ale dowody wskazują na nadużycia: masowe inwigilacje bez nakazów, dyskryminacja mniejszości, erozja prywatności.

Thiel zniszczył Gawker (medium, które go “outowało” jako geja) za 140 mln dolarów, pokazując, jak używa pieniędzy do cenzury.

W erze AI i cyfrowych ID, jak to, co promuje w Europie, Palantir może stać się “jednym okiem” Saurona - totalną kontrolą.
Jeśli to brzmi jak dystopia, to dlatego, że jest. Thiel buduje imperium cieni, gdzie dane to nowa broń. On już wie o tobie wszystko.

Jacek NajmrodzkiFilm „The Antichrist is Here: Story of Peter Thiel” skutecznie łączy różne wątki, od działalności Petera Thiela i funkcjonowania Palantir Technologies po filozofię elit technologicznych i kwestie nadzoru. Dzięki temu widz może zobaczyć całość jako spójny system, a nie zbiór przypadkowych faktów. Twórcy trafnie pokazują rzeczywiste powiązania Thiela z sektorem militarnym i rządowym, jego wpływy polityczne oraz inspiracje filozoficzne, zwłaszcza Carla Schmitta i René Girarda. Te elementy mają solidne oparcie w niezależnych źródłach. Film pełni też rolę ostrzegawczą, przypominając, że technologia, dane i władza są kluczowymi zagadnieniami dla przyszłości demokracji i prywatności, dzięki czemu zyskuje znaczenie społeczne i intelektualne.
Jednocześnie narracja miejscami przesuwa się w stronę moralno-apokaliptycznej retoryki. Symbolika religijna, taka jak motyw Antychrysta czy wizja wszechobecnej kontroli, pełni funkcję metaforyczną i nie powinna być traktowana dosłownie. Niektóre twierdzenia nie mają wystarczającego oparcia w faktach, zwłaszcza te dotyczące rzekomego nazistowskiego wychowania Thiela czy totalnej kontroli jego firmy nad społeczeństwem. Film upraszcza też złożone relacje między władzą państwową a sektorem technologicznym, sprowadzając je do prostego konfliktu między elitami a ludźmi, co czyni narrację atrakcyjną, lecz zubaża jej precyzję. Z perspektywy akademickiej lub publicystycznej część argumentów wymagałaby większej dokładności i szerszego kontekstu.